Norwerowo, dzień 3
Sobota, 9 listopada 2013 | dodano:09.11.2013Kategoria Norwegia
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Ghost Cross 1800 |
Na początek - w odpisywaniu na komentarze i wiadomości proszę o wyrozumiałość! Czytam wszystko, co piszecie, ale mimo masy czasu nie zawsze mogę odpowiedzieć.
To nie był poranek jak pierwszego dnia. Zamiast promieni słońca dyskretnie wpadających przez zasłony, dziś obudził mnie nachalnie pukający w szyby deszcz. Zamiast subtelnego szumu morza – groźne podmuchy wiatru, wywiewające z głowy rowerową przejażdżkę czy bieganie. Póki co mój plan dnia był ustalany przez kapryśną pogodę.
Z nadzieją na lepsze chwile, zasiadam w fotelu bujanym (tak, jest tutaj fotel bujany!)z książką w ręku i udaję się z Piotrem w Andy. Okazało się, że u niego wieje jeszcze mocniej. Ja przynajmniej nie musiałabym pchać roweru… Po kilku rozdziałach, gdy zaczęło mnie rozpraszać słońce na zewnątrz, postanawiam zrobić coś ze swoim życiem. Pobiegać. Biorę mniejszy aparat, zakładam wiatrówkę, czapkę, czapkę, chustkę na szyję. Przecież tak strasznie wieje!
Po pierwszym kilometrze zrzucam z siebie ubrania. Wbiegając w głąb wyspy wiatr przestaje manifestować swoją siłę. Zrobiło się ciepło, przyjemnie... Kilometry jakby co raz krótsze. A może nogi dłuższe?
Wiem oszkałam, bo biegałam, ale... Rower też był! Wieczorna przejażdżka pod wiatraki, poniekąd wymuszona przez Tomka. On biegiem, ja pedałując pokonujemy 5 km wzniesień i 5 km w dół. W tym rejonie po zmroku jest obowiązek noszenia kamizelek odblaskowych. Rozsądny nakaz, skoro wąską drogę po zmroku wytyczają bambusowe tyczki z elementami odblaskowymi i nie ma poboczy.
To nie był poranek jak pierwszego dnia. Zamiast promieni słońca dyskretnie wpadających przez zasłony, dziś obudził mnie nachalnie pukający w szyby deszcz. Zamiast subtelnego szumu morza – groźne podmuchy wiatru, wywiewające z głowy rowerową przejażdżkę czy bieganie. Póki co mój plan dnia był ustalany przez kapryśną pogodę.
Nadmorski klimat© maratonka
Z nadzieją na lepsze chwile, zasiadam w fotelu bujanym (tak, jest tutaj fotel bujany!)z książką w ręku i udaję się z Piotrem w Andy. Okazało się, że u niego wieje jeszcze mocniej. Ja przynajmniej nie musiałabym pchać roweru… Po kilku rozdziałach, gdy zaczęło mnie rozpraszać słońce na zewnątrz, postanawiam zrobić coś ze swoim życiem. Pobiegać. Biorę mniejszy aparat, zakładam wiatrówkę, czapkę, czapkę, chustkę na szyję. Przecież tak strasznie wieje!
Po pierwszym kilometrze zrzucam z siebie ubrania. Wbiegając w głąb wyspy wiatr przestaje manifestować swoją siłę. Zrobiło się ciepło, przyjemnie... Kilometry jakby co raz krótsze. A może nogi dłuższe?
Norweskie owieczki© maratonka
Norweska perspektywa© maratonka
Wiem oszkałam, bo biegałam, ale... Rower też był! Wieczorna przejażdżka pod wiatraki, poniekąd wymuszona przez Tomka. On biegiem, ja pedałując pokonujemy 5 km wzniesień i 5 km w dół. W tym rejonie po zmroku jest obowiązek noszenia kamizelek odblaskowych. Rozsądny nakaz, skoro wąską drogę po zmroku wytyczają bambusowe tyczki z elementami odblaskowymi i nie ma poboczy.
komentarze
@Maratonka całkowicie rozumiem ten brak entuzjazmu do tworzenia wpisów, w obliczu nieułatwiającej niczego technologii i natłokowi codziennych obowiązków (...i nie tylko obowiązków). liczę po cichu na jakąś małą rezurekcję w Nowym Roku, aczkolwiek wiem, że uzupełnianie wpisów - zwłaszcza tak bogatych w treść i zdjęcia, to ogrom pracy i czasu, który można spożytkować na przyjemniejsze rzeczy :)
pozdrawiam! Kornal - 19:25 piątek, 27 grudnia 2013 | linkuj
pozdrawiam! Kornal - 19:25 piątek, 27 grudnia 2013 | linkuj
szarlotka - faktycznie. Ale od niedawna i wielki bunt był, że ktoś coś nakazuje. I powiedzmy sobie szczerze - ile osób rzeczywiście te kamizelki zakłada?
Sebek - dobrze, że u nas był tylko ten sztuczny :)
Kornal - cóż mogę napisać... Nowe zabawki, nowa fascynacja ;) W dużej mierze "demotywuje" mnie problem wgrywania zdjęć - picasa okrutnie pogarsza ich jakość, a na photo BS zabawa w nadawanie tytułów 50 zdjęciom... Odechciewa się na samą myśl. A dużo bym chciała pokazać i napisać, a nie zastanawiać się jak zatytułować zdjęcie. Maratonka - 13:32 czwartek, 26 grudnia 2013 | linkuj
Sebek - dobrze, że u nas był tylko ten sztuczny :)
Kornal - cóż mogę napisać... Nowe zabawki, nowa fascynacja ;) W dużej mierze "demotywuje" mnie problem wgrywania zdjęć - picasa okrutnie pogarsza ich jakość, a na photo BS zabawa w nadawanie tytułów 50 zdjęciom... Odechciewa się na samą myśl. A dużo bym chciała pokazać i napisać, a nie zastanawiać się jak zatytułować zdjęcie. Maratonka - 13:32 czwartek, 26 grudnia 2013 | linkuj
miesiąc bez wpisów, nie mam czego czytać przez Święta...
Kornal - 12:55 czwartek, 26 grudnia 2013 | linkuj
Tego ptaka z pierwszego zdjęcia dobrze kojarzę z Norwegii - całe dnie walił dziobem i skrzydłami w szybę :P
Świetne tam widoki... taką odmianę jesieni to można mieć :) sebekfireman - 15:27 środa, 13 listopada 2013 | linkuj
Komentuj
Świetne tam widoki... taką odmianę jesieni to można mieć :) sebekfireman - 15:27 środa, 13 listopada 2013 | linkuj