maratonka
Zaległe km
Wtorek, 24 września 2013 | dodano:24.09.2013
| Km: | 110.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:00 | km/h: | 22.00 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Ghost Cross 1800 | ||
Z dojazdów do pracy i inne takie.
komentarze
Muszę Cię zobaczyć na skuterze!
:D:D:D:D:D
Ciacho1985 - 14:00 czwartek, 3 października 2013 | linkuj
:D:D:D:D:D
O matko bosko. Na chwilę człowiek znika, a tu już dokonano analizy jego psychiki :D
Kilka słów wyjaśnienia zatem :) Mniej jest km, ponieważ zakończenie studiów jednoznacznie wiąże się z podjęciem większej ilości godzin pracy niż dwie dziennie. Pracuję fizycznie, często mocno oram, a dojeżdżanie po 12-30 km w JEDNĄ stronę zaczęło być bardziej męczące niż cieszące. Zaopatrzyłam się w skuter, który jest zdecydowanie najszybszą formą transportu w mieście, a na rower teraz z przyjemnością wsiadam w weekendy.
Rzeczywiście w życiu pojawiły się u mnie osoby, które są ważniejsze, niż naskrobanie notki z blogu z przejazdu po Wrocławiu. To co bym chciałam opowiadam zainteresowanym i trzeci raz nie chce mi się tego na blogu powtarzać.
Tajemniczy Goście mają (przynajmniej w moim przypadku) 100% racji. Nie to, że doskwierała mi samotność, ale kiedy zaczynałam swoją rowerową przygodę (a nie było to wcale dawno temu) to nie miałam znajomych, których by interesowało to ile zrobiłam kilometrów i co mi się podczas ich kręcenia przytrafiło. Nagle taka M. trafia na stronę, gdzie ktoś to czyta, komentuje i jest WOW. Ktoś podziela pasję. Teraz zamiłowania dzielę w dużej mierze z użytkownikami NAMACALNYMI, a blog pozostawiam na ciekawsze wpisy - żeby zamieścić zdjęcia, pokazać gdzie można pojechać.
Nawet z Masy Krytycznej wyrosłam. Po prostu znienawidziłam jazdę na rowerze po centrum.
Niebawem kilka wpisów się pojawi. Jak tylko podkoloruję zdjęcia ;)
maratonka - 12:44 środa, 2 października 2013 | linkuj
Kilka słów wyjaśnienia zatem :) Mniej jest km, ponieważ zakończenie studiów jednoznacznie wiąże się z podjęciem większej ilości godzin pracy niż dwie dziennie. Pracuję fizycznie, często mocno oram, a dojeżdżanie po 12-30 km w JEDNĄ stronę zaczęło być bardziej męczące niż cieszące. Zaopatrzyłam się w skuter, który jest zdecydowanie najszybszą formą transportu w mieście, a na rower teraz z przyjemnością wsiadam w weekendy.
Rzeczywiście w życiu pojawiły się u mnie osoby, które są ważniejsze, niż naskrobanie notki z blogu z przejazdu po Wrocławiu. To co bym chciałam opowiadam zainteresowanym i trzeci raz nie chce mi się tego na blogu powtarzać.
Tajemniczy Goście mają (przynajmniej w moim przypadku) 100% racji. Nie to, że doskwierała mi samotność, ale kiedy zaczynałam swoją rowerową przygodę (a nie było to wcale dawno temu) to nie miałam znajomych, których by interesowało to ile zrobiłam kilometrów i co mi się podczas ich kręcenia przytrafiło. Nagle taka M. trafia na stronę, gdzie ktoś to czyta, komentuje i jest WOW. Ktoś podziela pasję. Teraz zamiłowania dzielę w dużej mierze z użytkownikami NAMACALNYMI, a blog pozostawiam na ciekawsze wpisy - żeby zamieścić zdjęcia, pokazać gdzie można pojechać.
Nawet z Masy Krytycznej wyrosłam. Po prostu znienawidziłam jazdę na rowerze po centrum.
Niebawem kilka wpisów się pojawi. Jak tylko podkoloruję zdjęcia ;)
Macie rację, pod głębszym zastanowieniu się nad tematem - blogi piszą głównie ludzie samotni, którzy siedząc w domu chcą podzielić się kimś swoim życiem. Kiedy odbiorca znajduje się realny i namacalny w życiu prywatnym to Świat wirtualny idzie w odstawkę ;) Normalna kolej rzeczy :)
Gość - 19:13 piątek, 27 września 2013 | linkuj
Normalna sprawa :D
Kiedyś zaczytywałem cheevarę - arcyzacny był to blog. Znalazła chłopa - blog zaczął umierać. Kilka miesięcy wystarczyło do całkowitego zgonu bloga.
Nie to, żebym sugerował jakiekolwiek analogie, ale... ;)
Pozostaje snuć refleksje o przyczynach pisania blogów. Gość - 12:26 środa, 25 września 2013 | linkuj
Kiedyś zaczytywałem cheevarę - arcyzacny był to blog. Znalazła chłopa - blog zaczął umierać. Kilka miesięcy wystarczyło do całkowitego zgonu bloga.
Nie to, żebym sugerował jakiekolwiek analogie, ale... ;)
Pozostaje snuć refleksje o przyczynach pisania blogów. Gość - 12:26 środa, 25 września 2013 | linkuj
Też się tego obawiam, ale wolałem głośno o tym nie pisać...
zaniepokojony Gość - 11:52 środa, 25 września 2013 | linkuj
Ech te zaległości to początek końca blogów Maratonki? Wiele znanych postaci tak odeszło z BS:( Najpierw mniej a potem wcale;/
Ksiegowy - 10:34 środa, 25 września 2013 | linkuj
mors - kiedyś się miało więcej czasu i opisywało byle bzdury z 12 km do pracy. Teraz wciąż zalegam z majowym Budapesztem i mam do opisania niecałe 500 km z ostatniego tygodnia!
maratonka - 21:42 wtorek, 24 września 2013 | linkuj
Jeszcze tego nie było ;) kiedyś każdy, zwykły dzień to była uczta dla czytelników. ;)
mors - 21:27 wtorek, 24 września 2013 | linkuj
Komentuj
