Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

WIELKA sowa, WIELKIE tajemnice, MAŁE zmiany

Niedziela, 8 września 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria Góry i dziury
Km:36.45Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:12.15
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Ghost Cross 1800
Cały weekend rowerowo. Nie byłam... Moje pośladki nie były zbyt zachwycone kolejnym dniem na siodełku. Tak, odzwyczaiły się, bo teraz zmieniłam środek transportu do pracy. Ale o tym nie teraz i kiedy indziej :)

Na początek wstaliśmy skoro świt o 8.00, gdyż plan A zakładał rozjeżdżenie Szwajcarii Saksońskiej. Gdy tak w pośpiechu przełykaliśmy jajecznicę olśniło nas nagle, że będziemy w tamtych okolicach za tydzień, podczas wyprawy w Alpy. Przeszliśmy zatem od połykania do przegryzania pokarmu, zastanawiając się co ze sobą zrobić w piękny, niedzielny dzień.

"Nigdy nie byłam w Górach Sowich. To znaczy byłam, 15 lat temu. Ale nie z rowerem"

I tak jakoś wyszło... Wyjechało.


Trawa zieloną była, kwiaty pachły. Wiesień.



Małe wielkie zmiany w Ghościu. Coś mi się wbiło do głowy, że mam kasetę 11 RZY. Liczyłam razy CZY, jest raptem 10 RZY. Ale wcześniej było osiem, różnica na podjazdach kolosalna. Ofiarodawca kasety: GTIX.



Derkę również ofiarował GTIX. Nie przeżył zabiegu, ale ktoś musiał się poświęcić. I nie mogłam to być ja.



Korba została crossowa. I taka zostanie póki jej nie zajeżdżę. "Zdejm ten żałobny plastik" - podpowiadało serce. Posłuchałam zatem i pozbyłam się plastusiowej osłony. Łańcuch również przeszczepiony z poczciwego górala.



Pierwsza zmiana jakiej dokonałam - dłuższa kierownica! Ofiarodawca: GTIX... Wykończyłam go.
Poprzednia była ciut węższa i kompletnie nie współgrała z rozstawem moich wyrostków kruczych. TA jest idealna. Manetka SLX from GTIX.




Zmienione chwyty. Ze standardowych gum na wygodne, "niepro" Setlazy. Zakupione niegdyś, gdy zafascynowałam się ich miękkością. Potem zaczęłam lansować Treka i nie wypadało wcisnąć mu takich gąbczastych gladiatorów (nazwa modelu). Ale się starzeję i dlatego zafundowałam je Ghościowi. Teraz sama siebie całuję po rękach.




Final look. A na amora założyłam jeszcze bardziej nie pro osłony, żeby kurz nie znalazł drogi do niego. Amor ma działać tak długo jak się da.



Urządziłam Ghościowi sesję, a Tomek gdzieś przodu czekał. Jak kocha (rower) to poczeka :)

Ostatni odcinek podjazdu na szczyt Wielkiej Sowy. Momentami kamienie tak uciekały spod kół, że szybciej i łatwiej było podprowadzić rower.



Oto i my! Ludzie na poziomie. Ludzie na poziomie tysiąca piętnastu metrów nad morzem.



Turystów jak na tą godzinę (16:00) całkiem sporo.



Wdrapujemy się na wieżę widokową. Nie dość, że trzeba na nią wejść, to jeszcze się za to płaci. Czwóreczka od osoby. Oszustwo, bo ulgowy studentów nie obowiązuje. A chciałam wykorzystać legitymację póki mam. Ale to nic, na pewno za cztery złote są ładniejsze widoku niż za dwa. Zresztą sami zobaczcie. Zobaczcie Ślężę:



Podziwiajcie nadajnik:



I Pana pilota z samolota. Spirit of Świebodzice - napis na płetwie (?).

Lecący samolot © maratonka


Miasteczko:



Domki:




"Tomek, ktoś się kręci koło naszych rowerów..."







A później ten kij leżący obok znalazł się w moich szprychach. To była ONA!





Zjeżdżamy. Tzn z wieży schodzimy, z Sowy zjeżdżamy.
Stojąc na rozdrożu.
T: Którym jedziemy: żółtym czy niebieskim?
M: A obydwa są rowerowe?
T: Tak, tylko żółtym będziemy jechać dłużej w terenie, a od niebieskiego zaraz będzie asfalt [Tomkowe zaraz = za jakiś czas]
M: Nie po to żem w góry przyjechała, żeby po asflacie jeździć. Ale na pewno obydwa są rowerowe? Bo nie mam zamiaru znosić roweru...
T: Tak.
M: To żółty!


Ściema była. Żółty nie był rowerowy. Oberwało się Tomkowi, choć muszę przyznać, że bardzo mi się ten zjazd podobał. Ghościu łykał kamienie i korzenie jak gdyby to była droga z Łoziny do Milicza. Zdjęcie nie oddaje uroku zjazdu.



"To Ty rób, ja też coś zrobię. Zdjęcie!"



Zjeżdżamy do Rzeczki, odwiedzamy sztolnię.





Zwiedzanie z przewodnikiem. Tutaj łapię na się na ulgowy.

- Już pokazuję legitymację...
- Nie trzeba.

Znowu na nic się zdała.

Zwiedzanie trwało niecałą godzinę, może koło 40 minut. Na początku miałam wątpliwości czy w ogóle iść. Tomek z racji tego, że już był kilka razy, postawił przed sobą kufel piwa i rzekł:

-Idź. Konając z bólu, tonąc w tęsknocie, zalewając twarz łzami z tęsknoty, pijąc piwo - poczekam.

Muszę przyznać, że zwiedzanie jest bardzo ciekawie zorganizowane. Opowiadania eksploratora sztolni i krótkie retrospekcje z lat drążenia sztolni dawały obraz, jak wyglądało drążenie tunelów. Dzieło niewolniczej pracy. Ludzi, którzy stali się ofiarami hitlerowskiej psychozy. Więcej informacji o kompleksie Rzeczka.

"W Górach Sowich pewnego dnia zjawili się ludzie w mundurach, pojawiły się firmy budowlane a w ślad za nimi rzesze robotników przymusowych. Ogrodzono drutami kolczastymi duże obszary leśne, obejmujące w kilku przypadkach całe masywy górskie, przy drogach ustawiono wartowników, podzielono teren na strefy.
Rozpoczęto prace, postawiono mieszkalne baraki drewniane, postawiono baraki magazynowe, w lasach przygotowano miejsca do budowy budynków. Budowano drogi z dwóch kierunków ruszyła budowa kolejki wąskotorowej. Kolejka ta dzien. i noc w góry transportowano tony sprzętu i materiałów budowlanych. Rozpoczęto również w wielu miejscach drążenie sztolni, czy prace rozpoczęto od razu przy wszystkich znanych obecnie podziemiach, trudno w tej chwili ustalić.
Budowie nadano kryptonim “Riese”. Obszar budowy podzielono na siedem odrębnych placów budowy:
“Rzeczka”, “Włodarz”, “Gontowa”, “Osówka”, “Soboń”, “Jugowice Górne”, “Książ”"
(źródło)



Jakby któryś chciał uciec...







Wielka hala produkcyjna?



Skamieniałe worki włoskiego cementu. Z czasów drążenia korytarzy.



"Brak doświadczenia w prowadzeniu tego typu prac bardzo szybko dał o sobie znać. Obozy zostały utworzone naprędce, tak, że część niewolników początkowo koczowała w namiotach lub ziemiankach. Wkrótce też wybuchła epidemia tyfusu wywołana przez fatalne warunki sanitarne i żywieniowe, doszły do tego także ucieczki. Wszystko to doprowadziło do opóźnień, które wiosną 1944 r. skłoniły władze III Rzeszy do podjęcia decyzji o przejęciu całości prac przez OT. Z tymi opóźnieniami być może związana była decyzja o zmianie przeznaczenia sowiogórskich podziemi.
Ostateczna decyzja o odebraniu spółce kierownictwa nad pracami zapadła podczas narady w dniu 9 kwietnia 1944 r. Z protokołów wynika, że Hitler w trakcie rozmowy z Karlem Otto Saurem, wyraził swoje niezadowolenie ze zbyt wolnego tempa robót nad obiektami podziemnymi i nakazał ich przejęcie przez OT. Polecenie Hitlera wykonano bardzo szybko. Do maja 1944 r. całość prac w Górach Sowich przejęła OT, a do robotników przymusowych i jeńców wojennych dołączono więźniów z pobliskiego KL Gross-Rosen (byli to Żydzi - głównie węgierscy, greccy i polscy), dla których założono obóz filialny." (źródło)



Od Rzeczki musimy się wspiąć na przełęcz Jugowską i zjechać do Bielawy. Lato, lato, lato już nie czeka, ten miał lipę, co z wyjazdem zwlekał. Zastał nas mrok. Potem zmrok. Jedynie ja byłam w posiadaniu oświetlenia, które umożliwiało jazdę w terenie, toteż zjazd był bardzo powolny. Tomek albo jechał obok licząc na mojego Noise'a, albo trzymał się tuż za.



Stał. Jeden jedyny. Godzina (dopiero) 20:00.



Góry Sowie ze względu na działalność Niemców mają w sobie tyle nieodkrytych tajemnic, że życia nie starczy na ich odkrycie. Całkiem niezły ten Dolny Śląsk.

komentarze
Żółty z sowy do walimia bardzo fajny, techniczny, absolutnie cały do zjechania.
Polecam Kalenicę z wieżą widokową, podjazd ciężki ale daje niesamowitą satysfakcję jak się cały podjedzie.
Gość - 09:28 środa, 2 października 2013 | linkuj
Dziękuję. Wiesz, że to ciekawy trop z tymi planami. Nie pamiętam, czy spotkałem się z taką opinia w źródłach, ale sam na to nigdy nie wpadłem. Pod koniec wojny plany również mogły zostać gdzieś ukryte lub ulec zniszczeniu.

P.S. Poniekąd w skarbowym temacie. W 1988 r. w Środzie Śląskiej na wysypisku śmieci znaleziono skarb. Trochę więcej o tym skarbie. Sam poluję od dawna na ta książkę. :)
romulus83
- 21:33 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
Księgowy - klimat nie tyle fajny co dość tajemniczy, a ze względu na ludzi, którzy umierali podczas drążenia korytarzy - wręcz ponury i smutny. I w taki tez poniekąd na końcu wprowadził nas (zwiedzających) przewodnik.

mors - jeszcze nie zdążyłam się zastanowić nad odpowiedzią, a już ją otrzymałeś :)

romulus - po raz kolejny impoujesz wiedzą! Jeszcze wiele do odkrycia zostało. Pewno Niemcy maja plany wszystkiego, co tu poukrywali, wydrążyli. Tylko my do wszelakich planów dostępu nie uzyskamy.
maratonka
- 20:26 niedziela, 22 września 2013 | linkuj
Morsie - zaraz po wojnie naturalnym było, że po cement chodziło się do lasu w tamtym rejonie. Cementu było za dużo, jak na potrzeby mieszkańców. A Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych powstało w 1947 r. zbyt późno, by zagospodarować cement. I tak mieli ważniejsze z punkty widzenia gospodarki zadania.

Autorka - drugi raz polecam Podziemny Świat Gór Sowich Mariusza Aniszewskiego. Interesujący temat.

Podobno w Górze Sobiesz w okolicy Piechowic miał być ukryty pociąg ze złotem. Sprawą nawet całkiem poważnie zajął się UOP w pierwszej połowie lat 90-tych.
romulus83
- 21:55 piątek, 13 września 2013 | linkuj
Dziwne ze tego cementu nie rozkradziono...
mors
- 14:37 piątek, 13 września 2013 | linkuj
Byłem w ossówce - fajny klimat. Zazdroszczę takich górskich wypadów!
Ksiegowy
- 06:44 piątek, 13 września 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nyidr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum