Jak dojechać, żeby dobiec? Izery dzień drugi.
Niedziela, 1 września 2013 | dodano:04.09.2013Kategoria Góry i dziury
Km: | 35.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 8.75 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Ghost Cross 1800 |
Nocą w Schronisku na Stogu Izerskim zbudził mnie śmiejący się przez sen jeden z endurowców, z którymi współdzieliliśmy pokój. Spał na górnym poziomie piętrowego łózka. Wyglądało to mniej więcej tak:
"Hehe, hehe"... JEB!
Źle obliczył odległość podłogi od materaca ;)
Zwlekamy się z hamakowych łóżek w schronisku. W nocy padało, nie spieszyło nam się. Koło 7.00 była jeszcze spora mgła, wilgotno. Podrzemałam do 10.00, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy, mając w zamiarze zrealizować plan na dziś dzień.
Zimno. Wkładam swój polarek pod wiatrówkę, czapki na głowy. Czeka nas zjazd ze Smreka.
Realizując dzisiejszy niezaplanowany plan szatana, Tomek zalicza gumę:
A potem łamie hak przerzutki:
Po dłuższej zabawie z próbą rozkucia łańcucha bez rozkuwacza powstaje Focus nieostre koło. W stronę Świeradowa czekał nas długi zjazd, łańcuch zatem był zbędnym obciążeniem. Redukcja wagi! Próbowałam jeszcze namówić Tomka, żeby odpiął hamulce dla większego fun'u, ale on nie jest taki zabawowy ;)
Pod górkę biegiem...
Z górki jedziem...
Na płaskim rowernoga...
I znowu pod górkę...
Rozpędziliśmy się NIECO przegapiając rozgałęzienie, dzięki któremu moglibyśmy się w cywilizowany sposób dostać na stronę polską do Schroniska Orle, a następnie do Chatki. Orientujemy się ładnych kilka km później. Do szlaku po polskiej stronie daleko nie jest, ale jest rzeczka. A do rzeczki trzeba najpierw dojść...
Donieść...
Przedrzeć się przez żurawinę...
Jest! Obejdzie się bez pływania :)
Znajdujemy miejsce do przeprawy. Tomek nie ma za bardzo jak się przeprawić na Focusie. Wybiera chodzenie po wodzie. Ja podejmuję wyzwanie...
Walcząc z porywistym nurtem Jizerki...
A pod koniec stwierdziłam, że już mi się nie chce.
Jizerka vs. blondynka 1:0. Żeby dno w rzece było grząskie, kto by pomyślał!
Chatkę widzę, widzę chatkę! Wilgoć czuję, czuję wilgoć w butach...
Posilamy się słynnym naleśnikiem. Czas oczekiwania poza sezonem: 30 sekund :)
Od Chatki mamy dużo zjazdów, szybko docieramy do Świeradowa. Tam Tomek przejmuje mojego Ghosta, aby dojechać do Leśnej po auto, a ja się pałętam po uzdrowiskowym miasteczku. Postanawiamy wrócić do Wrocławia, wszak była dopiero godzina 18.00. Po drodze zjeżdżamy obejrzeć zamek Książ:
I koniec wycieczki :)
Trasa:
Chcieliśmy zaliczyć Jizerę, ale tu hak nie wytrzymał presji.
Za bardzo się rozpędziliśmy:
Chatka Górzystów - Świeradów:
"Hehe, hehe"... JEB!
Źle obliczył odległość podłogi od materaca ;)
Zwlekamy się z hamakowych łóżek w schronisku. W nocy padało, nie spieszyło nam się. Koło 7.00 była jeszcze spora mgła, wilgotno. Podrzemałam do 10.00, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy, mając w zamiarze zrealizować plan na dziś dzień.
Zimno. Wkładam swój polarek pod wiatrówkę, czapki na głowy. Czeka nas zjazd ze Smreka.
Realizując dzisiejszy niezaplanowany plan szatana, Tomek zalicza gumę:
A potem łamie hak przerzutki:
Hak się wyhaczył© maratonka
Po dłuższej zabawie z próbą rozkucia łańcucha bez rozkuwacza powstaje Focus nieostre koło. W stronę Świeradowa czekał nas długi zjazd, łańcuch zatem był zbędnym obciążeniem. Redukcja wagi! Próbowałam jeszcze namówić Tomka, żeby odpiął hamulce dla większego fun'u, ale on nie jest taki zabawowy ;)
Pod górkę biegiem...
Z górki jedziem...
Na płaskim rowernoga...
I znowu pod górkę...
Rozpędziliśmy się NIECO przegapiając rozgałęzienie, dzięki któremu moglibyśmy się w cywilizowany sposób dostać na stronę polską do Schroniska Orle, a następnie do Chatki. Orientujemy się ładnych kilka km później. Do szlaku po polskiej stronie daleko nie jest, ale jest rzeczka. A do rzeczki trzeba najpierw dojść...
Donieść...
Przedrzeć się przez żurawinę...
Jest! Obejdzie się bez pływania :)
Znajdujemy miejsce do przeprawy. Tomek nie ma za bardzo jak się przeprawić na Focusie. Wybiera chodzenie po wodzie. Ja podejmuję wyzwanie...
Walcząc z porywistym nurtem Jizerki...
A pod koniec stwierdziłam, że już mi się nie chce.
Jizerka vs. blondynka 1:0. Żeby dno w rzece było grząskie, kto by pomyślał!
Chatkę widzę, widzę chatkę! Wilgoć czuję, czuję wilgoć w butach...
Posilamy się słynnym naleśnikiem. Czas oczekiwania poza sezonem: 30 sekund :)
Od Chatki mamy dużo zjazdów, szybko docieramy do Świeradowa. Tam Tomek przejmuje mojego Ghosta, aby dojechać do Leśnej po auto, a ja się pałętam po uzdrowiskowym miasteczku. Postanawiamy wrócić do Wrocławia, wszak była dopiero godzina 18.00. Po drodze zjeżdżamy obejrzeć zamek Książ:
I koniec wycieczki :)
Trasa:
Chcieliśmy zaliczyć Jizerę, ale tu hak nie wytrzymał presji.
Za bardzo się rozpędziliśmy:
Chatka Górzystów - Świeradów:
komentarze
Triathlon. ;D
Focusa-pocusa wspanialomyślnie nie skomentuję... ;p mors - 21:02 czwartek, 5 września 2013 | linkuj
Focusa-pocusa wspanialomyślnie nie skomentuję... ;p mors - 21:02 czwartek, 5 września 2013 | linkuj
Z różnicą, bo przeprawialiście się przez Izerę. :P
Ciacho1985 - 09:31 czwartek, 5 września 2013 | linkuj
Ta rzeka, to Izera; Jizerka to wioska niedaleko Orle po czeskiej stronie :P
Ciacho1985 - 07:25 czwartek, 5 września 2013 | linkuj
Komentuj